Wrzos wykonany jednym czółenkiem może przypominać różne kwiatki i krzewinki. I wcale nie jest różowy ani jesienny. Ale tak w ogóle jest OK.

Ślubny expres został wymyślony w czasie odwiedzin u  Carli . I praktycznie jest to inspiracja dokładna.  Oczywiście jeżeli mamy na myśli moduły. Bo jeśli chodzi o wymiary (80x40cm) to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jednak są w tym wypadku autorskie.  Albo prawie.......

Z różańcem czasami dzieje się tak. Drucik ma swoją wytrzymałość i lepiej zastąpić go mocną nicią np. kordonkiem AIDA nr 10.   Lepiej od razu związać kilka nitek.   A potem to już: łańcuszek, supełek, paciorek, supełek itd. Żeby była jasność,  kiedy po zrobieniu łańcuszka przechodzimy do nawlekania dziesięciu koralików trzeba zdjąć nitkę z czółenka, nawlec na nią koraliki, nawlec je równocześnie na nitki będące rdzeniem robótki, nałożyć nitkę na czółenko, umocować koraliki, zrobić łańcuszek i tak w koło Macieju. Tu już prosto, wystarczy przymocować i schować nitki.   I wersja po tunningu. Wytrzyma nie jeden październik.

Najpierw trochę szczęścia w kolorach ciepłych. Potem trochę w chłodnych. I na koniec wszystkiego dobrego w wielu kolorach.

Dużo przyjemności.  Wszak to burgund.

Frywolitka jest koronką z wyglądu delikatną.  Pozostaje taką nawet jeżeli zrobimy ją z twardej szewskiej dratwy.    Kwiatuszki również sprawiają wrażenie delikatnych.  Trochę trudno jest zrobić mały kwiatuszek. Ale da się. Tylko palce bolą. Bo dratwa ma się nijak do delikatnej, śliskiej, merceryzowanej bawełny. 

Różne róże wykonane są jak widać ręcznie. I to je łączy. Róże frywolitkowe czekają na pannę młodą, żeby ozdobić jej kok. Róża papierowa jest ku ozdobie w ogóle. I ku wykorzystaniu odpadów po samoprzylepnych etykietach. Róż frywolitkowych jest sześć, natomiast papierowych mnóstwo.  Wszystkie i tak by się nie zmieściły na zdjęciu.

  Straszna ilość różowych koralików - 2200 sztuk.   Jak widać dwa straszne odcienie.   Najpierw powstał naszyjnik.   Koralików (nawleczonych) zostało, więc powstała też bransoletka. Resztek starczyło jeszcze na kolczyki.  I to by było na tyle w kwestii różowego krokodyla.  Jak widać nie straszy różem. W ogóle niczym nie straszy.

Sama prostota i klasyka. Odwrócone kółeczka i perły wrabiane w trakcie wiązania. Cała przyjemność po stronie plączącego i prawdopodobnie także po stronie noszącego.

Drut, wstążka, nici, koraliki, trochę lakieru do paznokci i czółenka. Kwiatuszki przymocowane klejem na gorąco. A teraz ujęcie pod sufitem. I świeca w pełnej gali. Oraz  prezent . 

Krokodyl o zielonym obliczu jest zwierzątkiem szydełkowym.  Właściwie to jest kompletem zwierzątek - na szyję i na rękę. Połknął około 7200 koralików. Kolor zielony uspokaja. Naprawdę.

Mała podpowiedź 0.1 rozwiązania 0.3 rozwiązania